środa, 28 kwietnia 2010

Zawód

Szukając w naszym wspaniałym internetowym śmietniku szczegółów historii polskiego dziennikarstwa śledczego, znalazłam taką oto edukacyjną ofertę.

Jedna z warszawskich szkół - nota bene, dla menedżerów - oferuje podyplomowe studia dla dziennikarzy śledczych.

Jak piszą organizatorzy, "celem studiów jest umożliwienie absolwentom studiów wyższych oraz dziennikarzom śledczym poszerzenia wiedzy z zakresu dziennikarstwa śledczego".

W programie: kryminalistyka, kryminologia, psychologia i socjologia kryminalistyczna, wiktymologia.

I dużo ćwiczeń.

Dwa semestry, zaocznie, jedyne 2800 za semestr, plus wpisowe - 250 zł.
To nieco więcej, niż trzeba za podyplomowe studia z dziennikarstwa śledczego zapłacić we Wrocławiu.

To się nazywa odpowiedź na potrzeby rynku.

O kadrze tylko tyle: "wybitni eksperci, praktycy w zakresie sztuki dziennikarskiej".

Mnie najbardziej interesują te ćwiczenia praktyczne. Ciekawe, czy szkoła organizuje jakieś małe mafie do rozbijania, afery do śledzenia, przekręty do wyciągania na pierwsze strony? Może mały kurs wyciągania informacji od prokuratury?


Na pewnym forum prawniczym ktoś skomentował to tak:

"Dziennikarz śledczy" to taka figura stylistyczna, nic więcej. No i dobry pomysł na ściągnięcie rzeszy studentów"

i tak:

"Tak na serio to studia podyplomowe ale powiedzieli mi że jak nie mam matury ani mgr mogę też iść bo dużo tam się płaci a kasy potrzebują"

A w pakiecie z dyplomem zapewne niezbędnik dziennikarza śledczego - kontakty do prokuratorów, przestępców, informatorów. Im wyższa średnia, tym lepsze kontakty. Do wglądu redaktora naczelnego, który zechce zatrudnić wyedukowanych dziennikarzy śledczych.

Na tych, co odwalali czarną robotę bez dyplomu, powinien paść blady strach. Teraz ci dyplomowani wyprą ich z rynku. Na pewno, bo warszawska szkoła jest w stanie wyprodukować 20 śledczych rocznie. A jak jeszcze dojdą ci z Wrocławia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz