środa, 29 kwietnia 2009

Teoretycy śledzą praktyków

Z konferencji "News i dziennikarstwo śledcze wobec wyzwań XXI wieku" wróciłam z dwudziestoma stronami notatek, głową pełną pytań, utwierdzona w przekonaniu, że dziennikarstwo śledcze wymaga warsztatu najwyższej jakości, i pozbawiona kolejnych złudzeń.

Teoretycy twierdzą, że dziennikarstwo śledcze jest działalnością dziennikarza, podążającego za informacją, która jest z premedytacją ukryta, bo jest związana z naruszeniem prawa lub moralności. Wskazują na elementy, które odróżniają dziennikarstwo śledcze od reszty.

Praktycy twierdzą na przykład, że nie istnieje dziennikarstwo śledcze; że to, co robią, to dziennikarstwo "wnikliwe". Nie zgadzają się z teoretykami - i, delikatnie mówiąc, nie zgadzają się też między sobą.

Nie znaczy to, że nie można znaleźć punktów wspólnych.
Po pierwsze: warsztat.
O którym nikt nie chce mówić, bo jest - jak w każdym rzemiośle - podstawą do zdobycia zlecenia.

Warsztat określany jest przez samych praktyków mniej więcej tak: "Temat się znalazł na jakimś forum, jakoś dotarliśmy, do kogo trzeba było, i jakoś się udało go zrealizować".
Parafraza może brzmieć tak: elementami warsztatu jest intuicja, znajomość odpowiednich, a jeszcze częściej - nieodpowiednich osób i instytucji, i znajomość odpowiednich artykułów odpowiednich ustaw (oraz orzecznictwa, jak podkreślał dr Kosmus z Gdańska).

Po drugie: osobowość.
Jest niepowtarzalna. Należy do niej umiejętność obserwacji, logiczne myślenie, cierpliwość, dociekliwość, sposób postępowania z ludźmi, prawość i odwaga.

Po trzecie: zasady etyczne, które (jak to trafnie ujęła dr Łoszewska-Ołowska z UW), "czuje się w sobie".

Po czwarte i piąte: poparcie w postaci wydawcy, który zapłaci za proces, oraz upór, który nie pozwala się poddać mimo poniesionych strat i braku oczekiwanych skutków.

Istnieje też kwestia sympatyzowania niektórych dziennikarzy z niektórymi ugrupowaniami, co przekłada się na rodzaj poruszanych tematów i bohaterów dziennikarskich dochodzeń.

Do końca nie wiadomo, kto w Polsce należy do elitarnego grona dziennikarzy śledczych. Na pewno są tam ci, których działalność została uznana przez opinię publiczną za sprawą SDP, Grand Pressów i im podobnych. Nawet, jeśli już po wręczeniu nagrody jednak przegrali proces i po cichu musieli ją oddawać.