środa, 27 czerwca 2012

Katarzyna W. ma problem

Na dziś zamiast kawy GW przygotowała kolejny tekst pani Katarzyny Wiśniewskiej (zaczęła mi się ostatnio mylić z Katarzyną Waśniewską). Tym razem moja ulubiona dziennikarka wytropiła kolejny przykład homofobii. Nie ma to jak czujność. Nie ma.

Pani W. przeczytała bowiem we Frondzie, że w kościele katolickim odkryto nową herezję. A że jest dziennikarką bardzo zainteresowaną sprawami Kościoła i teologii zwłaszcza, zapewne nie oparła się pokusie i do wrogiej "Frondy" zajrzała, choć redaktorem naczelnym jest nikt inny, jak ten okropny Tomasz Terlikowski (przepraszam, panie redaktorze).

Zamiast cieszyć się ze zwycięstwa, które de facto x. Oko na łamach "Frondy" ogłosił - że homoseksualizm w Kościele ma się dobrze - nasza dziennikarka jest nastawiona sceptycznie. Nie po linii, bo przecież powinna się cieszyć, że Kościół mimo ciemnoty, skostnienia i kompletnej nietolerancji miewa jednak jakieś nowoczesne odnogi, postępowe i ogóle. Tymczasem pani redaktor słowom autora badań nie dowierza.
Choć przyznaje, że z x. Oko "problem jest większy" niż z x. Zaleskim, bo ten drugi bajał tylko o homoseksualnej mafii odkrytej w teczkach, a pierwszy oskarża ową mafię o pedofilię.

Chyba dlatego nie cieszy się pani redaktor. Jak można poczciwych gejów w sutannach oskarżać o takie okropne rzeczy? Przecież wiadomo, że księżogeje (taka odmiana pederastów) to tylko odpowiedzialnie i dorośle, na całe życie i w ogóle (cóż z tego, że celibat), a do dzieci mają uczucia czyste i z daleka, jako że własnych mieć przecież nie mogą.

A tu klops. Bo x. Oko ową nową herezją tłumaczy przypadki pedofilii, gorzej, uściśla jeszcze, że to nawet nie pedofilia, ale efebofilia, czyli zamiłowanie do dorastających chłopców. Czyżby koniec z dowcipami o księżach i ministrantach? Według badań molestują homo, nie hetero, więc dowcipy godzą przecież w dobre imię homoseksualnych księży, a homoseksualista - ksiądz, czy nie ksiądz, powinien być brany w obronę, bo jest uciśniony z definicji.

I choć autorka cytuje fragmenty artykułu x. Oko, jak na przykład: ''Do seminarium mogą zacząć przychodzić klerycy, którzy są już młodszymi partnerami takich homoksięży. Kiedy rektor lub inny przełożony usiłują ich usunąć, bywa, że w rezultacie to oni sami zostają usunięci, a nie homoklerycy'' - robi to niestety bez zrozumienia. Nie zauważa bowiem, że wspomniani homoklerycy i  homoksięża to ludzie dorośli, a więc stanowiący świetne przykłady gejowskich związków. Na sztandary ich, i nie zapomnieć zrobić o nich reportażu do wiadomego magazynu, z zasłoniętymi  twarzami oczywiście.

Trzeba, co prawda, przyznać, że próbuje pani W. bronić biednych homo-jednych-i-drugich, ale jakoś bez zapału. Wali tylko autora badań po głowie zarzutem homofobii, za którą uważa  'filozoficzną krytykę ideologii homoseksualnej oraz propagandy homoseksualnej", czyli obszar naukowych działań x. Oko.
Przy okazji: cóż za nobilitacja dla homofobii - zaliczyć do niej krytykę filozoficzną.
Puenta pani Wiśniewskiej? 
"Ciekawi mnie, gdzie można zgłębiać powyższą dziedzinę. Czy są szanse, żeby wykładów z filozoficznej krytyki ideologii homoseksualnej (potocznie zwanej homofobią) posłuchać w katedrze metafizyki wydziału filozoficznego UPJPII, gdzie pracuje ks. Oko? Czy z ćwiczeń z FKIH studenci mogą zdobyć wpis do indeksu? I co o nowatorskich badaniach ks. Oko sądzi Wielki Kanclerz Uniwersytetu Papieskiego kard. Stanisław Dziwisz?"

I to się nazywa dziennikarstwo. Tyle pytań!

Zapraszamy  więc serdecznie na UPJPII, pani Katarzyno. Tutaj znajdzie pani odpowiedzi na te wszystkie pytania. A jak Pan Bóg da, to może się jeszcze pani nawróci.

P.S. Linku do tekstu pani K.W. nie podaję, bo GW na własnym blogu promować nie będę. Więc szukajcie, a znajdziecie.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Czasy ciekawe jak zwykle

Ledwo sobie człowiek zrobi przerwę w dostawie wiadomości, już się zaczyna dziać.

Dwaj panowie z pewnego radia, których nazwisk nie wymienię, bo i tak wszyscy wiedzą, że to Jakub W. i Michał M., zostali zdjęci z anteny. Gdyż nieczuli na wspólne organizowanie Euro, starali się wcielić w statystycznych Polaków, według własnych statystyk zapewne. Z czego wynika, że statystyczny Polak jest żałosnym ksenofobem pozbawionym taktu i poczucia humoru. Może to po prostu nie statystyczny Polak jest wzorem, ale statystyczny Wojewódzki.

Przy okazji przykra sprawa: Ukraińcy nie boją się bronić swoich kobiet i godności narodowej. A my? Hu, hu. 

Ruch Palikota, przerażony perspektywą odcięcia od diet poselskich, zainteresowania mediów i innych przyjemności wynikających z bycia w Sejmie, próbuje się ratować ogranymi sztuczkami. Otóż nagle się okazało, że wiszący w sejmie krzyż narusza dobra osobiste posłów-ateistów (z Ruchu Palikota, ma się rozumieć). I oni teraz Sejm będą zaskarżać czy coś. Interesujące, że nie pomyśleli o tym wcześniej, zanim zdecydowali się kandydować. Że jak się dostaną, to będzie naruszał. Lek jest prosty: uciekać z Sejmu. I to szybko.

Prokuratura zdecydowała, że jednak BOR nawalił w sprawie Smoleńska. A do tego podobno dostaniemy na jesieni samolot. Czyściutki i śliczny, jak przypuszczam. Trzeba czymś przykryć premie dla naszej reprezentacji.

Kwaśniewski Aleksander został obserwatorem na procesie Tymoszenko.
Obserwatorzy mają za darmo hotelowy bar?

Dalej już nie czytałam. Powodów jest sto. Po pierwsze - nie mam armat.