środa, 14 kwietnia 2010

Siedem

Jechaliśmy tramwajem na mszę akademicką w intencji ofiar.

W tramwaju młoda blondynka rozmawiała przez telefon. Mówiła z oburzeniem do kogoś po drugiej stronie: "I zaczęli się zastanawiać na radzie, czy nie powinni iść na pogrzeb w togach".
Była najwyraźniej pracownicą jednej z krakowskich uczelni.

A potem skomentowała to wszystko: "To już przesada!"

No, nieźle.

Prezydent - najwyższy urzędnik państwowy.

Pracownicy uczelni - państwowej, a więc również urzędnicy państwowi.
I togi to przesada?

"On na to nie zasłużył" - mówi większość, a przynajmniej tak mówią media.

Ale nie mówimy przecież o cnotach moralnych zmarłego Prezydenta, tylko o tym, że był prezydentem. W służbie narodu.

Ktoś napisał: "Nie był najważniejszą osobą w państwie, tylko najważniejszym urzędnikiem w państwie. Trzeba te rzeczy rozróżniać."

Na bardzo popularnym ostatnio portalu społecznościowym zaraz po tym, jak do mediów przeniknęła plotka o możliwym pochówku na Wawelu, zrobił się huk.

W ciągu kilku godzin powstało przynajmniej sześć grup, które w mniej lub bardziej kulturalny sposób wyrażały swoje zdanie. A raczej - swoją niezgodę.

Nawet niewiele ponad cztery setki osób poszło pod okno papieskie (które, jak słusznie zauważył M.M., zaczyna powoli zamieniać się w Hyde Park), i tam stało transparentami do kamer TVN, szczerząc litery do Polski przed telewizorami.

"Czy na pewno godzien królów?" - to chyba najlepsze z haseł.

No właśnie. Jakby się tak zastanowić, któż tam leży, wychodzi na to, że Prezydent był zdecydowanie zbyt porządny.

I cała Polska zajęła się burzliwymi dyskusjami, że sobie pozwolę na taki eufemizm. Powinien? Nie powinien? Co za pycha! (Ciekawe, czy tym od pychy było łyso, jak już podali, że to nie był pomysł brata).

Jak zauważył S., GW nie omieszkała skomentować. "Wawel podzielił Polaków".

Jakby mała różnica zdań oznaczała rychłą budowę muru.

Nasz klasyczny spór o miedzę. Nic niezwykłego. Musimy udowadniać sobie i innym dookoła, że mamy rację. RACJĘ. A jeszcze bardziej - że inni jej nie mają. Bo przecież MY ją mamy.

A może tak jest tylko w internecie, społecznym śmietniku, kryminale i psychiatryku. W rozmowach na żywo wszyscy starają się unikać konfliktów.

Tak nie może dłużej być.

Kiedy tylko skończy się żałoba, biegnę do producentów z projektem małego zestawu do automanipulacji. Coś trzeba z tym zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz