wtorek, 6 kwietnia 2010

Moje ulubione F.

Najpierw rozszyfruję ten oczywisty skrót.

F - jak feministki.

Oto ich najnowszy pomysł: Dni Cipki.

A w programie - co tylko chcecie.

Na przykład: pokaz mody inspirowany kobiecą seksualnością : cipkowe gadżety, etyczne ubrania z limitowaną kolekcją "mam cipkę".

Albo seria warsztatów:

Warsztaty waginalne
Wagina Wielkiej Matki
Chichot waginy
Twarz cipy - warsztaty plastyczne

A także wystawa cipkogramów. Doprawdy, obiecująca technika.


A kto wśród gości?

Alicja Długołęcka, która odważnie rozpoczyna mówienie o lesbijkach niepełnosprawnych.

Anna Zdrojewska. Cytat: "Nie byłoby sprawy Alicji Tysiąc, gdyby decyzję urodzić czy usunąć, pozostawiono kobietom."

Grażyna Plebanek, autorka "Przystupy", uznanej za hit przez Kazimierę Szczukę.


Będzie też interaktywna instalacja "Powiedz, jak na nią mówisz?" oraz koncerty kilku grup. Niestety nie będzie wśród nich Jona Lajoie.

I założę się, że nikt publicznie nie odważy się powiedzieć, że pomysł jest niedorzeczny, że głupota przekroczyła ustawowy poziom, że zasłanianie się celami edukacyjnymi jest śmieszne, żeby nie powiedzieć: żałosne, i że to kolejna sonda zapuszczana w społeczeństwo: ile zniosą? Nikt się nie odważy, bo nikomu nie chce się użerać z feministkami. Nie dlatego, że są groźne. Dlatego, że są męczące. Że nie ma tu miejsca na dyskusję, bo do wyboru jest monolog - albo milczenie. Że uprzedzenia, które mają feministki względem różnych grup społecznych, prezentujących zupełnie inne poglądy, są rodem ze średniowiecza. Aż żal waginę ściska.

Ale nikt się nie odważy, i ja też się nie odważę, bo zostanę okrzyknięta zacofaną, głupią szowinistką, wyciągną mi moją chlubną-niechlubną przeszłość i odkryją, że nie lubię K.D. - i zostanę powieszona publicznie za organ wiadomo jaki.

A jakbym jeszcze chciała dodać, że moja kobieca godność krzyczy, kiedy wywleka się na wierzch najintymniejsze części mojego ciała, dyskutuje się nad nimi publicznie, prezentuje ich odciski i rzuca się osławioną cipką w twarz, aż rozmówcom dech zapiera - no, to byłby mój koniec.

Więc nie zapytam już nawet, czy na Dniach Cipki pojawi się jakiś facet.
Pewnie nie.
Dni Cipki to zabawa dla kobiet, a mężczyznom nic do tego.
Niech sobie sami, szowiniści jedni, zrobią Dni Fiutka.

A potem czas na koedukacyjne Dni Dupki. Albo Dni Sutków.

Dyskryminacji mówimy stanowczo: nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz