Mężczyźni swobodnie czujący się w garniturach i pod krawatem. Eleganckie stoiska. Długonogie hostessy w krótkich spódniczkach.
Szał ciał i pieniędzy.
Śmietanka ekobiznesu.
Podchodzę do stoiska pewnej warszawskiej firmy. Przy stoliku - pięciu panów w szarych garniturach, przy kawie i ciasteczkach.
- Czy mogłabym rozmawiać z kimś z działu marketingu?
Od stolika podnosi się jeden z szarych garniturów.
-Niestety, proszę pani, nie ma nikogo z działu marketingu. Jest za to pięciu dyrektorów. Proszę sobie któregoś wybrać – mówi i spogląda na moje nogi.
Tak. Ja też jestem hostessą w krótkiej spódniczce. I szukam firm chętnych do rejestracji w pewnym branżowym portalu. Rejestracja jest bezpłatna, moje nogi – całkiem niezłe, a do końca dnia targowego godzina, więc panowie dyrektorowie znajdują chwilę na niewinną rozrywkę.
-Zazwyczaj takie rzeczy robią moi pracownicy – mówi dyrektor numer pięć, z ochrypłym głosem, jakby jego kariera polegała na przekrzykiwaniu maszyn do obróbki odpadów na przemian z oddawaniem się nałogom spożywczo-tytoniowym. - Ale właściwie ja też mogę wypełnić pani tę ankietę. Proszę siadać. Kawy?
To dwudziesta pierwsza edycja Międzynarodowych Targów Ochrony Środowiska. Stali bywalcy dobrze wiedzą, jak trzeba sobie rozłożyć targowe obowiązki i przyjemności.
O czułości, czyli tekst na pożegnanie
4 lata temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz