piątek, 4 grudnia 2009

Ekorekiny

Mężczyźni swobodnie czujący się w garniturach i pod krawatem. Eleganckie stoiska. Długonogie hostessy w krótkich spódniczkach.

Szał ciał i pieniędzy.

Śmietanka ekobiznesu.

Podchodzę do stoiska pewnej warszawskiej firmy. Przy stoliku - pięciu panów w szarych garniturach, przy kawie i ciasteczkach.

- Czy mogłabym rozmawiać z kimś z działu marketingu?

Od stolika podnosi się jeden z szarych garniturów.

-Niestety, proszę pani, nie ma nikogo z działu marketingu. Jest za to pięciu dyrektorów. Proszę sobie któregoś wybrać – mówi i spogląda na moje nogi.

Tak. Ja też jestem hostessą w krótkiej spódniczce. I szukam firm chętnych do rejestracji w pewnym branżowym portalu. Rejestracja jest bezpłatna, moje nogi – całkiem niezłe, a do końca dnia targowego godzina, więc panowie dyrektorowie znajdują chwilę na niewinną rozrywkę.

-Zazwyczaj takie rzeczy robią moi pracownicy – mówi dyrektor numer pięć, z ochrypłym głosem, jakby jego kariera polegała na przekrzykiwaniu maszyn do obróbki odpadów na przemian z oddawaniem się nałogom spożywczo-tytoniowym. - Ale właściwie ja też mogę wypełnić pani tę ankietę. Proszę siadać. Kawy?

To dwudziesta pierwsza edycja Międzynarodowych Targów Ochrony Środowiska. Stali bywalcy dobrze wiedzą, jak trzeba sobie rozłożyć targowe obowiązki i przyjemności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz