czwartek, 3 listopada 2011

Boniecki - tak, Kościół - nie

Ależ się zrobiło halo. Pewien zakonnik, który ślubował posłuszeństwo swojemu przełożonemu, przedkładając tym samym jego decyzje nad własny rozsądek, został "uciszony".

Uciszenie wygląda tak:

"Decyzją przełożonego prowincji ksiądz Adam Boniecki ma na razie ograniczyć swoje wystąpienia medialne do Tygodnika Powszechnego. Żadne inne ograniczenia w stosunku do dotychczasowej działalności ks. Bonieckiego nie zostały na niego nałożone."

Komentarze na facebookowej stronie "Wspieramy x. Bonieckiego":

"Kościół katolicki w polsce jest skostniały i zaściankowy. Kieruję się tylko wlasnymi interesami. Tępi każdego katolickiego intelektualistę który ośmieli się mieć zdanie odmienne od zdania hierarchii."

"Oddajcie ks. Bonieckiego!"

"Proszę nam oddać ks. Bonieckiego - jest jedynym mądrym (z tych wypowiadających się publicznie) człowiekiem w polskim kosciele katolickim i chcemy go słuchać (mowię to jako osoba niewierząca i nie mająca z KK nic wspólnego)"

"To cenzura jaką już mieliśmy przez kilkadziesiąt lat!"

"Jedyny mądry człowiek w ciemnogrodzie."

"Jeszcze raz pokazał kościół jaki jest obłudny.Ale wiadomo jest że te wszystkie kościelne mądrości są dla ciemnego ludu."

"Że też spaślaki w czerwonych, ozdobionych firanką sukienkach równie odważnie jak księdzu Bonieckiemu nie zamkną mordy radiu co ma ryja i jego naczelnemu złodziejowi..."

"Mam klasyczne mieszane uczucia. Z jednej strony ksiądz Boniecki to chrześcijanin dla otwartych, postępowych inteligentów. Z drugiej - co on ze swoją osobowością przez tyle czasu robi w instytucji tak amoralnej i szkodliwej jak KK?"

Och, jak ci wszyscy spoza Kościoła uwielbiają się mieszać w kościelne sprawy! A jak Kościół się miesza w sprawę krzyża w miejscach publicznych, podnoszą krzyk.

Zaraz mi tu ktoś wytknie, że wypowiedzi x. Bonieckiego nie były tylko sprawą Kościoła, ale publiczną, skoro wypowiadał się publicznie. Tylko, że sprawa posłuszeństwa przełożonemu jest sprawą wewnątrzkościelną.

Zjawisko jest niepokojące i ostatnio narasta.

A poza tym mam wrażenie, że prowincjał zdecydował, jak zdecydował, żeby uniknąć zwyczajnej w takich sytuacjach nagonki na Kościół, trąbienia o rozłamie, przepytywania na okoliczność wszystkich medialnych ludzi Kościoła i takich z nagonki też, wyrażania akceptacji dla bohatera przez lewicę, szargania dobrego imienia Kościoła itd.

Właściwie to dobre mamy czasy: zmuszają nas do myślenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz