wtorek, 4 maja 2010

Alternatywne CV

Kilka razy z życiu zdarzyło mi się przeprowadzać rekrutację i czytać cudze życiowe przebiegi.

Najbardziej lubię podpunkt "Umiejętności".
Istotne jest to, co się tam pisze, ale jeszcze bardziej, czego się tam NIE pisze.

NIE pisze się o wiele więcej.

Ja na przykład, po sześciu latach studiów, umiem, co następuje:

Przeżyć tydzień w Krakowie za 50 zł.
Usmażyć 150 naleśników, ostatnią partię o 5 rano.
Zrobić smaczny obiad z dowolnej, nadającej się do spożycia, przynajmniej trzyelementowej zawartości lodówki.
Wypić pół litra na czczo i wszystko pamiętać.
Zmieszać szampana, koniak, gin bez toniku, wyborową, piwo i likier, czuć się świetnie i jak wyżej.

Zorganizować spotkanie modlitewne.
Rozmawiać w pociągu o inkwizycji, krucjatach, politycznych kazaniach i pedałach.
Zaśpiewać "Bogurodzicę".
Napisać pracę magisterską w miesiąc, zredagować ją w dwa tygodnie, mając do dyspozycji pięć źródeł, z czego trzy nie po polsku.
Przeprowadzić katechezę w nowohuckim gimnazjum.
Nie być ani razu na wykładzie, przeczytać skrypt w tramwaju i zdać na pięć.
Wkuwać przez dziesięć dni mapę okolic Morza Śródziemnego i umieć ją na wyrywki.
Nie próbować wyjaśniać Trójcy Świętej.

Spędzać czas sama.
Nie słuchać muzyki.
Założyć gazetę.
Wozić kota w torbie podróżnej.
Słuchać męskich opowieści.
Kpić z tego, na co mam ochotę.
Napisać cztery teksty w ciągu doby.
Pisać sześć stron powieści na godzinę.
Dokumentować temat przez trzy lata bez nadziei na realizację.
Znaleźć w internecie to, czego nie mogą znaleźć inni.
Przesiadać się pięć razy na dwustukilometrowej trasie.
Spać czternaście godzin.
Wstawać o czwartej rano, żeby obejrzeć wschód słońca.

I nikt mnie o to nie zapyta, kiedy zdarzy mi się znowu szukać pracy.
Zresztą w tej branży mało kto chce oglądać moje CV.

2 komentarze:

  1. Trafiłem przez przypadek :)
    Przyjemny post ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłem przez przypadek - przyjemny i jakże prawdziwy post ;)

    OdpowiedzUsuń