czwartek, 7 października 2010

Czas zwolnił

No proszę.
Wystarczyło tylko wyjechać z Krakowa.

Na prowincji życie toczy się leniwie.
Kot przychodzi przytulić się w nocy.
Budzi mnie słońce.
O jedenastej rano ulice są puste.

Praca idzie szybciej. I spokojniej.
Nawet służbowych maili dostaję mniej.
Wszystko w ogóle zajmuje mniej czasu.

Drzewa szumią za oknem.
Poza tym szumi co jakiś czas silnik samochodu, rano pieje kogut, trzaskają drzwi u sąsiadów.
Gwiżdże czajnik.

Nie ma tramwajów.
Nie ma telewizora.
Nie ma paskudnych szklanek ARCOROC.

Jest spokój, podszyty pierwszą jesienną melancholią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz