środa, 23 czerwca 2010

Lęk przed ciszą

Trafiłam w ostatnią niedzielę na ostatnią mszę do św. Anny. Zazwyczaj to cicha msza. Cicha - czyli bez śpiewu. Bez muzyki.

Ale tym razem cicha była do czasu.

Pewien pan, wyglądający jak wszyscy inni krakowscy specyficzni, podszedł do klęcznika po lewej stronie ołtarza. W objęciach piastował futerał od skrzypiec. Ukląkł na podłodze, a na klęczniku postawił futerał, po czym go otworzył. Okazało się, że pudło w środku wytapetowane jest świętymi obrazkami. Pomyślałam: nic to!

Niesłusznie.

Skrzypek wyczekał do momentu komunii, i zaczął - jak to na skrzypcach - skrzypieć. Dość straszliwie, a na pewno przeraźliwie. Grał potem jeszcze po mszy, a wychodzący zagryzali zęby.
Naprawdę.

Ja też zagryzałam.

Przypomniał mi się pan Nikolai z Moskiewskiej Akademii Muzycznej, który na niedzielnej mszy śpiewał długo, z lekka fałszywie i rozwlekle części stałe. Pół biedy, że po łacinie, ludzie już umieją (albo jeszcze). Gorzej, że nie dało się śpiewać razem z nim. A części stałe są właśnie od tego, żeby lud śpiewał je chórem.

Przypomniał mi się pan Jacek, który regularnie, co roku, odwiedza proboszcza w Międzywodziu, a ja miewam tą wątpliwą przyjemność trafiania na jego występy. Gra utwory własne, a ulubiony jest o papieżu (naszym, nie żadnym tam Benedykcie). Inny utwór popisowy:

Na drogę życia
dostałem dwa kwiatki
od przyjaciela
a drugi od matki

i tak dalej, świecko i biesiadnie, z trelem i w ogóle dramat.


Przypomnieli mi się organiści i organistki, oraz śpiewaczki solowe samorzutne, które to towarzystwo morduje ciszę raz za razem.
Jakby Pan Bóg nie zasługiwał na chwilę spotkania w milczeniu. W ciszy serca.


Skąd pomysł, że na mszy nie może być ciszy?
Czy w ciszy odzywa się głos sumienia, które należy zagłuszyć nowymi pieśniami z gatunku sakro-polo?

Bo nasze nowe pieśni kościelne, na rzecz których stary dobry Siedlecki został rzucony w kąt, nie mówią o Bogu. Mówią o człowieku. W rytmie dwa na jeden.

Um-pa-pa, um-pa-pa.

Zdecydowanie potrzebujemy szkoły liturgicznej. Dla wszystkich.
A zwłaszcza dla organistów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz