niedziela, 13 września 2009

Przesilenie jesienne

W poszukiwaniu pewnego numeru telefonu przejrzałam swoje notesy.

Jest ich już trochę, bo notes wydał mi się podstawą dziennikarstwa, więc gdzie tylko mogę, nabywam notesy. W zaopatrzeniowca bawi się też O.H., znajdując nie wiadomo gdzie Dokładnie Takie Jak Trzeba Egzemplarze.

Oczywiście, notesy i zeszyty kupowałam nałogowo już wcześniej, ale teraz zaczęłam je WYKORZYSTYWAĆ.

No i przejrzałam te zapisane i ustawione w rządku na górnej półce.

Ileż tam jest różnych pomysłów!

Projekty, które chciałabym zrealizować, liczne tematy reportażowe, strony internetowe do przejrzenia, numery do ciekawych ludzi, inicjatywy, które fajnie byłoby zacząć, spotkania, które mogłyby się odbyć, hasła sytuacyjne, szkice opowiadań, zarysy komiksów.

A mnie się nie chce nic. Najchętniej wychodziłabym rano do pracy, wracała po południu, piekła ciasto dla K., czytała książki, jeździła w góry.

Żadnych ambitnych projektów.
Żadnych dedlajnów.
Żadnych egzaminów, nudnych wykładów, prac domowych na ćwiczenia.
Żadnego angażowania się w interesujące inicjatywy.

"Zwyczajne życie". Ot, co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz